Aleksandra Wrzesińska-Nowacka
Ostatnio, po wydaniu przez Komisję Wenecką opinii na temat granic weryfikacji sędziów powołanych w wyniku uchwał wadliwie powołanej Krajowej Rady Sądownictwa w mediach pojawiło się wiele wypowiedzi najbardziej zainteresowanych (sędziów powołanych w ten sposób), jak też osób, które zajmując się w ramach swoich aktywności sądownictwem, poddały krytyce planowane regulacje dotyczące statusu tych sędziów. Moja wypowiedź nie stanowi polemiki z tymi wystąpieniami. Proponuję jednak inne spojrzenie na sprawy uporządkowania sytuacji w sądach.
W odniesieniu do wszystkich kandydatów na sędziów ustawy określają warunki, jakie powinni oni spełniać, aby móc się ubiegać o stanowisko sędziego. Nie miejsce tu na wymienianie wszystkich, jednak wskazać należy na dwa, moim zdaniem bardzo istotne. Są to nieskazitelność charakteru i wiedza niezbędna do wykonywania tego zawodu. Tym bardziej tymi cechami powinien się legitymować ten, kto otrzyma powołanie na stanowisko sędziego. Ustawodawca przewiduje zresztą dla sędziów obowiązek stałego pogłębiania wiedzy, a za naruszenie godności urzędu grozi postępowanie dyscyplinarne.
Nieskazitelność charakteru (obowiązkowa także w innych prawniczych zawodach zaufania publicznego) nie została w ustawie zdefiniowana. W literaturze podkreśla się, że omawiany wymóg stanowi jednocześnie istotną gwarancję niezawisłości sędziowskiej. Polski karnista Henryk Kempisty stwierdził, że to charakter jest podstawą faktyczną niezawisłości sędziowskiej, albowiem „człowiek trwożliwy lub słabego charakteru nie zachowa niezawisłości, będzie ulegał rozmaitym względom i wpływom, mimo przepisów obwarowujących tę niezawisłość” . Zależność tę dostrzegano także w literaturze okresu międzywojennym, podnosząc, że kandydat na sędziego powinien odznaczać się nieugiętą wolą, umiejętnością panowania nad namiętnościami i zdolnością krytycznego patrzenia nie tylko na cudze, lecz także na własne czyny. Współcześnie profesor Maciej Rogalski wskazywał, że skuteczność gwarancji niezawisłości sędziowskiej jest w dużym stopniu uzależniona od postawy, jaką sędzia prezentuje przy sprawowaniu urzędu, a ta determinowana jest nie tylko przez zakres wiedzy prawniczej, ale i cechy charakteru (moralność). Przesłankę nieskazitelności charakteru należy oceniać nie tylko przez pryzmat zachowania kandydata, ale także jego cech osobowościowych. Jak słusznie zauważył profesor Jerzy Zajadło, polityczna dyspozycyjność sądów i sędziów jest patologią, a nie cnotą. Profesor Jan Hartman, tłumacząc w Etyce dnia codziennego słowa Władysława Bartoszewskiego „Warto być przyzwoitym” wskazał, że człowiek przyzwoity nie chce być „tylko” przyzwoity, ale ma dobrą wolę i chęć zachowywać się jak należy i powstrzymuje się od postępowania motywowanego niskimi pobudkami. Dodaje także, że aby świat ludzi przyzwoitych był lepszy, potrzeba czegoś więcej niż „bycia przyzwoitym”. Moralnej odwagi, a nawet heroizmu moralnego.
Dlaczego tak ważne jest posiadanie przez sędziego wiedzy niezbędnej do wykonywania zawodu? Jak słusznie wskazuje profesor Andrzej Gomułowicz, sędzia ma władzę wymierzania prawa, nadaje prawu w procesie jego stosowania właściwy sens, a z tym wiąże się odpowiedzialność sędziego, którą ponosi za sposób, w jaki prawo zostanie użyte. Czy zatem sędzia może, a nawet więcej -powinien, w sytuacji, gdy daną kwestię reguluje krajowe prawo, które jest sprzeczne z Konstytucją, zastosować to prawo z uwagi na przyznanie kompetencji do stanowienia prawa władzy ustawodawczej, choć jest ono w sposób oczywisty niesprawiedliwe, czy też może uznać, że w procesie stosowania prawa może to prawo ocenić i – w sytuacji, gdy w drodze wykładni nie można usunąć tej niesprawiedliwości, odmówić zastosowania tego prawa? Sędzia posiadający znaczący zasób wiedzy, może i powinien wówczas wykazać się aktywizmem sędziowskim i zastosować wszystkie dostępne mu w procesie stosowania prawa środki, aby nie zastosować prawa jawnie sprzecznego z Konstytucją lub międzynarodowymi zobowiązaniami, przyjętymi przez dane państwo albo w taki sposób ustalić jego treść, aby nie naruszała zasad państwa prawa i chroniła i realizowała prawa i wolności obywatelskie, w tym jedno z tych praw, jakim jest prawo do niezawisłego sądu. Sędzia ma zatem prawo i obowiązek dokonać tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności w sytuacji, gdy powołany do badania zgodności ustaw z Konstytucją organ jest jednoznacznie upolityczniony. Jeśli zapadło orzeczenie politycznego sądu konstytucyjnego, które uznało zgodność danego przepisu z jednym wzorcem kontroli, może znaleźć inny wzorzec i uznać, że w tym zakresie przepis ten jest niezgodny z Konstytucją. Może także zastosować wykładnię przychylną prawu międzynarodowemu, które państwo ratyfikowało i odwołać się do utrwalonej wykładni tego prawa, dokonanej przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Może też wystąpić, gdy sprawa jest powiązania z prawem Unii Europejskiej, z pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości UE lub odwołać się do wykładni tego prawa w orzecznictwie Trybunału. Zauważyć należy, że we współczesnej judykaturze nie znajduje uznania pogląd Monteskiusza, że sędzia powinien być jedynie ustami ustawy. Aby jednak sędzia mógł wykazać się aktywizmem, musi dysponować odpowiednią wiedzą i – odwagą moralną. I pamiętać, że jego zadaniem jest stanie na straży prawa.
Po tym przydługim wstępie można i należy zadać sobie pytanie, czy nieskazitelnym charakterem wykazuje się osoba, która mimo orzeczeń polskich sądów i międzynarodowych trybunałów kandyduje na stanowisko sędziego (po raz pierwszy) lub ubiega się o awans przed wadliwie powołaną Krajową Radą Sądownictwa? Założenie, że nie zna prawa, jest z gruntu fałszywe w odniesieniu do większości kandydatów. Jeśli osoba ta wiedzę tę posiada, to czym się kieruje? Czy motywem działania nie jest wyłącznie uzyskanie awansu, niechęć do wykazania się odwagą? Motyw ten co do zasady nie jest motywem nagannym, jednak należy zawsze oceniać, co jest cenniejsze – własna korzyść czy dobro państwa i obywateli. Jako obywatel, któremu przysługuje prawo do niezawisłego i niezależnego sądu mam zatem prawo zadać sobie pytanie: czy sędzia, który dla własnej korzyści wykorzysta regulacje niezgodne zarówno z polską ustawą zasadniczą, jak i prawem międzynarodowym, będzie na tyle odważny, żeby wykazać się aktywizmem sędziowskim, gdy będzie to konieczne w mojej sprawie? Czy będzie potrafił i chciał nadać temu prawu taki sens, który zapewni mi właściwą ochronę?
Wielu sędziów od 2018 r. musiało sobie zadać podobne pytania. Wielu z nich z tego powodu zrezygnowało z ubiegania się o awans, choć posiadało niezbędne kompetencje do przystąpienia do konkursów. I wielu z nich, wobec upływu czasu, mogło już tę możliwość awansu utracić. Uznali jednak, że trzeba ( a nie tylko – warto) być przyzwoitym, choć nie przyniesie to im żadnych korzyści, a czasami nawet będą przedmiotem mobingu lub hejtu, zostaną odwołani z delegacji czy z funkcji. Ważniejsze dla nich były i są wartości wspólne. Dzięki wielu takim osobom, których nazwiska nie są z reguły szerzej znane, istnieje jeszcze szansa na odbudowę praworządności, na odbudowę zaufania do wymiaru sprawiedliwości. I jestem przekonana, że osoby też chciałyby tylko spokojnie pracować i też mogły być (słusznie) przekonane, że awans taki był w ich zasięgu.
Czy zatem nie powinniśmy się przyjrzeć kwestii powołań z tego punktu widzenia choćby z szacunku dla tych osób? Czy chcemy sędziów, którzy uznają, że przyzwoitym być trzeba i to nawet wówczas, gdy wiąże się z moralną odwagą, czy też sędziów, którzy uważają, że warto być przyzwoitym, gdy nie wymaga to odwagi i wyrzeczeń?
P.S. Autorka postu jest sędzią NSA od 2002 r. Tym samym nie musiała się zastanawiać, czy kandydować w konkursach na wolne stanowiska sędziowskie przed wadliwie powołaną KRS.